Mieszkanie nieznajomego
było wyjątkowo ekscentryczne. Na jednej przestrzeni egzystowały
obok siebie kwiaty, skóra, kiczowate rzeźby i atłasowe poduszki.
Natalię zdziwił ten wystrój mieszkania, na pierwszy rzut oka
wyglądający na totalny chaos i kompletny brak wyczucia
jakichkolwiek zasad estetyki.
Po przyjrzeniu się tej
rupieciarni można było dostrzec pewien zamysł, próbę połączenia
ze sobą przedmiotów z różnych bajek. Właściciel mieszkania z
zaciekawieniem przyglądał się swojemu gościowi.
- Mam tu tyle gratów, że
jeden więcej różnicy nie zrobi różnicy.
W drodze do mieszkania
zombie minęli martwego nauczyciela literatury z liceum, do którego
uczęszczała Natalia. Ów szpakowaty mężczyzna, słynący z
zamiłowania do romantyzmu, czerwonego wina i swoich uczennic
(szczególnie blondynek z okazałymi walorami), siedział na ławce i
wygłaszał smutnym tonem "Świteziankę":
Jakiż to chłopiec piękny
i młody
Jaka to obok dziewica
Brzegami sinej Świtezi
wody
Błądzą przy świetle
księżyca.
Co się stało z tym
światem?! Kto przy zdrowych zmysłach wyobraziłby sobie bardziej
groteskową scenę niż pijany trup recytujący balladę samego
Mickiewicza? Wybawca Natalii wydął ironicznie wargi i poszedł
dalej.
Na placu przed kamienicą
martwa nastolatka twerkała radośnie przy akompaniamencie Wrecking
Ball. Pomachała Natalii. O dziwo, nie gniła,
przynajmniej nie było tego bardzo widać. Ruchy też miała mniej
trupie. Jedynie szyja była nienaturalnie wybrzuszona.
- Hej, pamiętasz mnie?-
Zawołała do Natalii.
-Sandra?- Dziewczyna nie
mogła uwierzyć w to, co zobaczyła.
Umarłą nastolatką
okazała się była uczennica Natalii, zafascynowana Miley Cirus,
Hello Kitty, oraz filmami zdecydowanie nie dla dziewczyn w jej
przedziale wiekowym. Sandra swoim zachowaniem wręcz prosiła się o
kłopoty. Chodziła z koleżankami do galerii handlowych by tam
wynajdywać podtatusiałych jeleni, którzy za sweterek czy kiepskiej
jakości perfumę kupowali sobie parę chwil z ponętną nastolatką,
tak inną od ich żon czy narzeczonych. Młode dziewczyny kusiły
swymi wdziękami, niewinnymi minkami, pozorną niewinnością.
Uczennica Natalii sypiała ze starszymi mężczyznami (czasem o wiele
starszymi od jej ojca) wyłącznie po to, by doświadczyć
adrenaliny, podobnej do tej, gdy skacze się na bungee z najwyższego
budynku świata. Lot jest nieziemski, przypomina picie ambrozji
prosto z butelki. Kiedy jednak lina się zerwie, upadek jest
śmiertelnie bolesny.
Skręcony kark Sandry
wskazywał na to, iż dla niej lot już się zakończył.
-Patrzysz na mnie z
przerażeniem. Tak, zmarło mi się, właściwie zostałam zabita
przez swojego klienta.- Zagadnęła tonem pozornie obojętnym.-
Mówiłaś mi, bym nie robiła głupot, bo źle skończę. Owszem,
miałaś rację, te stare skurwysyny potrafią być nieźle porąbane,
ale to już nie ważne. Nie jest tak źle być martwą, wiesz mi.
Przynajmniej możesz chlać do upadłego i nie masz kaca.
Całej rozmowie
przysłuchiwał się towarzysz Natalii. Kiedy Sandra spojrzała na
niego, momentalnie zamilkła, wyraźnie przestraszona. On tylko wydął
wargi i wlepił w nią wzrok podobny,śliskiej pełzającej gadzinie.
Sandra pośpiesznie uciekła do pobliskiej klatki.
-Kretynka. -Mruknął.
Kamienica była szara,
niezbyt czysta, z drewnianymi, wysokimi schodami mocno skręconymi
wokół osi. Mieszkanie nieznajomego znajdowało się na czwartym
piętrze, w końcu korytarza.
-Twój pokój jest tam.-
warknął zaraz po wejściu, wskazując na czarne drzwi ledwo
trzymające się futryny.
Dziewczyna weszła do
środka. Ściany pomieszczenia miały zielonoszary kolor, panowała w
nim czystość, choć wyposażenie przypominało graty wygrzebane ze
śmietnika.
Na kulawym stoliku stał
laptop Natalii, co było dla niej zupełnie zaskakujące. Jeszcze
dziwniejszy był fakt, iż jej czerwone maleństwo miało podłączony
internet. Kiedy tylko poruszyła myszką, na ekranie ukazał się jej
blog.
Jej własny blog,
traktowany niemalże jak dziecko. Tysiące wyświetleń, komentarze,
fani i anty fani. Jako studentka jarała się nim, uwielbiała mówić
o sobie: blogerka.
A potem przyszedł kres
jej dotychczasowego świata i pojawili się oni.
Hejterzy.
Natalia nie kasowała
obraźliwych komentarzy, czytała je i zanosiła się płaczem.
Okrutna, anonimowa tłuszcza, która po wyłączeniu funkcji
anonimowego komentowania przemieniła się w armię nienawistników,
których łatwo można było namierzyć, wystarczyło kliknąć w
link przy nazwisku.
Nie była wcale fatalną
blogerką. Gorsze od niej publikowały swoje wypociny ku uciesze
fanów. Nie, nie o to w tym wszystkim chodziło. Ludzie nie mogli
znieść tego, że była INNA. Pisała o sprawach kontrowersyjnych,
niepopularnych, łamała tabu.
Za to trzeba było jej
dojebać.
"Myślisz, że jesteś
coś warta, ty obrzydliwa kretynko? Spójrz w lustro. Jesteś nikim,
niedojebaną debilką z prowincji"
"Daruj sobie pisanie
bo i tak nie potrafisz nikogo zainteresować. Jesteś żałosna"
"Wróć do
podstawówki kretynko"
"Rzygam tym blogiem"
Najgorsze trupy to te, co
gniją za życia.
Natalia spojrzała na te i
inne złośliwe komentarze i postanowiła: usunie je raz na zawsze.
Zajęło jej to jakiś czas. Z każdym usuniętym hejtem czuła się
silniejsza.
W końcu została jej
jeszcze jedna ważna czynność: napisanie nowego postu.
Powrót debilki
Witajcie
Zwracam się szczególnie do moich
ukochanych hejterów. Wróciłam i chcę wam powiedzieć, żebyście
wsadzili sobie w dupę wasze hejty, ponieważ nie robią one na mnie
żadnego wrażenia. Mój przyjaciel z Meksyku powiedziałby na wasze
"mądrości": me cago en la leche. Jeśli chcesz wiedzieć,
co to oznacza, zapraszam do słownika. Bądźcie gotowi, szykuję
nowy post, który wielu z was przysporzy ból dupy.
Idźcie w cholerę
debilka N
Zamknęła laptop i
postanowiła wyjść. Zeszła po schodach, po czym zaczęła się
włóczyć po osiedlu. Widok jak na samym początku działania ustawy
śmieciowej: wszędzie brud, worki na śmieci, psie, szczurze i
ludzkie odchody, stare świerszczyki walające się przy bramie do
przedszkola. Zwyczajne przedmieście jakich miliony.
-Hej, mała.
No jasne. Tam, gdzie
śmieci i gówna muszą być zombie. Cała chmara zombie.
Uśmiechali się
głupkowato. Jeden miał wyraźny problem z lewym okiem, które
zwisało mu smętnie z oczodołu spadając prawie na brodę. Inny
próbował poskładać czaszkę, w końcu odrzucił górną część,
odsłaniając resztki czegoś, co prawdopodobnie kiedyś aspirowało do
miana mózgu.
Miłe towarzystwo.
Hersztem bandy była
wysoka blondynka, na której ciele upływ czasu i procesy gnilne
zaznaczyły wyraźnie swą obecność. Za życia mogła uchodzić za
piękność, dziś jest niczym więcej niż zgniłymi zwłokami
którym odpadły piersi, odsłaniając dwie duże wyrwy.
Natalia instynktownie
odskoczyła, zanim jeden z zombie wyciągnął po nią kości ręki.
Znalazła się tuż obok worka na śmieci, na wierzchu którego
leżało opakowanie po super mocnym lakierze do włosów. Sięgnęła
po niego, zahaczając niechcący o zużytą pieluchę. Nieważne.
Ważniejsze jest to, w jaki sposób użyć znaleziska jako broni.
"Chodźcie bliżej,
śmierdzące trupy"
Nie trzeba było ich
namawiać. Już dziesięciu zombie podeszło, czując smaczny
posiłek.
"Trzeba dobrze
wycelować"
Natalia miała dobry wzrok
i refleks, więc skuliła się, czekając na dogodną chwilę.
Przebiła butelkę scyzorykiem, który kupiła sobie dawno temu,
jeszcze w gimnazjum. Nie użyła go nigdy, myślała nawet, że go
zgubiła. Zabrała go do kieszeni po obejrzeniu swojego blogu, leżał
obok laptopa.
Rzuciła pustą butelkę.
Zombie podeszli bliżej, nieświadomi tego, co ona kombinuje. A
Natalia zrobiła z aerozolu bombę podpalając go znalezioną u
swojego wybawcy zapalniczką. Nie wierzyła w skuteczność planu ale
przynajmniej chciała spróbować.
Niesamowity smród
zgniłych ciał. Dwóch zombie będących najbliżej spłonęło
niemal natychmiast. Inny próbował ugasić pożar ręki. Natalia
biegła co sił w nogach. W czasie biegu niemal potknęła się o
metalowy pręt. Wzięła go ze sobą, co było posunięciem bardzo
dobrym ,gdyż za chwilę dogonił ją jeden z Łowców. Dziewczyna
musiała uderzyć w jego pusty łeb kilka razy, zanim czaszka nie
pękła. Dla pewności spaliła jego truchło.
Mijając zrujnowany
hipermarket Natalia zobaczyła swoją byłą znajomą, Melanię,
otoczoną przez zombie. Nigdy nie lubiła tej dziwnej, chudej
dziewczyny z niechlujnymi włosami, mamroczącej coś pod nosem,
patrzącej na świat ciemnymi, szklanymi oczyma, przypominającymi
wzrok lalki z horrorów.
Zombie nie chcieli jej
zabić, widziała to wyraźnie. Nie chcieli też puścić ją wolno.
Ona coś do nich mówiła, swym cichym, nieprzyjemnym głosem.
Natalia usłyszała czyiś krzyk, chyba dziecka. Płacz. Kolejny
krzyk i cichy śmiech Melanii. Po chwili sytuacja była jasna: Mel
zabiła dziecko aby nakarmić zombie i tym samym wkupić się w łaski
cuchnącej gromady. Teraz stała z nożem ociekającym krwią,
patrzyła na niego, po czym zaczęła go oblizywać. Zombie cofnęli
się od niej z obrazą. Ona, widząc ich reakcję, podeszła do
jednego z Łowców i wbiła mu nóż w oczodół.
-Jeżeli jeszcze raz
któryś z was, debile. okaże mi niechęć, skończycie tak, jak to
ścierwo.
Potem, jak gdyby nigdy
nic, zaczęła śpiewać kołysankę ćwiartując ludzkie zwłoki i
karmiąc nimi zombie.
Najgorsze zombie to te, co
zgniły za życia.
3 komentarze:
Popracuj nad miłymi dla oka zdjęciami. Brzmi śmiesznie, ale w 80% to nie tekst, a zdjęcie zachęca czytelników do pozostaniu na blogu dłużej niż 5 sekund :)
http://klosinski.net/banki-z-darmowymi-zdjeciami/
Na tej stronce znajdziesz czego ci trzeba ;)
Pozdrawiam.
To nie jest reklama, chcę ci pomóc. Lubię twoje teksty, trafiają w mój gust :)
Byłam widziałam wróce ;)
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz. Dzięki Wam mam ochotę tworzyć!!!!
Bardzo proszę o niedodawanie adresów blogów w komentarzach. Każdy komentarz z adresem zostanie skasowany.
Ten blog służy promocji mojej twórczości a nie Twojej reklamie. Jeśli chcesz dodać adres do komentarza, zrób to na moim drugim blogu.