To
jest ta słowiańska brać
Lubi
dużo pić i spać
-Wyłącz
to gówno.- Warknęła Natalia.
-Spadaj.-Iza
podgłośniła muzykę.
Natalia
nie cierpiała tej piosenki. W ogóle rzadko wpadała jej w ucho
jakaś melodia, jeśli już to najczęściej był to jakiś hip-hop
tudzież rock. Lubiła piosenki z treścią, jakimś przesłaniem.
Dobrze, ten utwór świetnie wpasowywał się w filozofie jej
koleżanek, które częściej można było zobaczyć z piwem w barze
niż w bibliotece, czytające obowiązkowe lektury. Jeśli Iza czy
Wiola coś czytały, to wyłącznie składy kosmetyków, tropiąc
konserwanty, silikony, parabeny czy największe zło tego świata:
SLS.
Ale
czy jest się czym chwalić do ciężkiej cholery?
Natalia
marzyła tylko o jednym: by śliczny, nowiutki smartfon jej koleżanki
rozwalił się w drobny mak i przestał wydawać z siebie te dzwięki.
Niestety, marzenia się nie spełniają.
Odwiedziła
Izę i Wiolę po to, by odebrać od nich pożyczone notatki. Chciała
zastać trochę, ale nie widziała w tym sensu. Wyszła.
Gdy
szła, miała wrażenie, że coś się na nią gapi. Nie był to
człowiek, zwierze też nie. Wyraźnie wyczuwała kierowaną w jej
stronę nienawiść. Coś płonęło chęcią sprawienia jej takiego
bólu, jakiego nie doświadczył dotychczas żaden człowiek. Natalia
przeraziła się nie na żarty. Zaczęła biec. Czyiś śmiech
dzwięczał jej w uszach pomimo tego, że dookoła było cicho.
Zupełnie
cicho.
Taka
cisza nie jest naturalna. W mieście nigdy, o żadnej godzinie nie
jest tak przerażająco cicho. Jakby się na coś zanosiło. I na
pewno nie będzie to nic dobrego.
Zerwał
się silny, wyjący wiatr. Niebo pociemniało. Powierze pachniało
mieszanką strachu i kompletnego zaskoczenia. Wiatrzysko wyło, jakby
użyczyły mu głosu wszelkie straszydła i zmory, jakie kiedykolwiek
powołał do życia ludzki umysł. Ziemia drżała niczym w
konwulsjach. Wiatr śmiał się głosem podobnym hienie wietrzącej
łatwy łup, prowokował ludzi do biegu po to tylko, by powalić ich
przy akoniamencie iście piekielnych huków. Czyżby dzień końca
świata, tak zapowiadany przez różne sekty i religie, w końcu miał
nastąpić? Tak bez uprzedzenia? Po prostu trach i koniec? A gdzie
moja kolejna wypłata? Nowa sukienka? Zielona szkoła? Bal maturalny?
To
wszystko ma nas ominąć?! Bardzo nie fair! Nie można od tak
zniszczyć świata! To nieuczciwe. Taki zły, niedobry świat, ale
jedyny, jaki mamy.
Natalia
nie uciekała. Stanęła na środku ulicy. Czekała.
Im
mocniejszy wiał wiatr, tym bardziej płonęła, niczym ogromna, żywa
pochodnia. Jako jedyna się nie bała tego, co nadejdzie. Myślała,
że właśnie dokonuje się jej życie i nie była, bynajmniej,
zrozpaczona tym faktem. Cieszyło ją to, że odejdzie wśród
ogólnej grozy.
Ogień
trafił jej duszę bezlitośnie, rozdzierając ją na miliony cząstek
płonących równie mocno. Męka zdawała się nie mieć początku,
końca ani celu. Była jakby cierpieniem dla samego cierpienia,
bezsensownym pokazem okrucieństwa.
Natalia
skuliła się z bólu. Ledwie oddychała, pluła krwią. Czerwień krwi pięknie odcinała się od brudnoszarego chodnika. Oczy nie
widziały już nic poza szarością, przygnębiającą swoją
beznadzieją, szokującą ogromem. "Całe moje życie było
beznadziejne"- myślała "Takie szare, bez polotu".
Kątem
oka zauważyła sylwetkę.
Potem
jeszcze jedną. I kolejne. Szły oszołomione, zaskoczone,
pokrzykiwały do siebie. Jedna z nich podeszła do Natalii i pomogła
jej wstać. Sympatyczna starsza pani, siwiutka jak gołąbek. Jedną
rękę miała normalną, lecz druga...
Zamiast
palców sterczały jej kości. Natalia wrzasnęła i uciekła.
Potrąciła jakiegoś grubego faceta.
-Jak
leziesz?- Warknął, schylając się po rękę, która wypadła mu z
barku. Wsadził ją na miejsce jakby to była najzwyklejsza rzecz pod
słońcem.
Natalia
szła dalej.
-To
moje oko!- Wrzeszczał ktoś.
-A
właśnie że moje!
-Ty
swoje zostawiłeś w grobie!
-Nieprawda,
złodzieju! Oddawaj!
Kłótnia
rozgorzała na dobre, ponieważ żaden zombie nie odda swego oka bez
walki. W ruch poszły sztachety, kosz na śmieci, telewizor z witryny
sklepowej. Zombie złodziejstwa nie przepuści.
Tak
rozpoczęła się Iwazja. Pierwsi byli nieszkodliwi Niedognili.
5 komentarze:
Cóż myślę, że opowiadanie zapowiada się dobrze.
Przyznam, że jeszcze nigdy nie czytałam historii o Zombie, nigdy nie przepadałam za takimi klimatami ale myślę, że te opowiadanie może przypaść mi do gustu. :) Natalia to intrygująca postać, ciekawe jak ją wykreujesz w przyszłości.
Życzę weny i pozdrawiam.
Bardzo dziękuję za pozytywny komentarz.
Łał, nawet niezłe nowy gadający typ zombie.Trzeba tu częściej zaglądać.
Zaglądaj!
http://bookssandstories.blogspot.com/ super zapraszam do siebie
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz. Dzięki Wam mam ochotę tworzyć!!!!
Bardzo proszę o niedodawanie adresów blogów w komentarzach. Każdy komentarz z adresem zostanie skasowany.
Ten blog służy promocji mojej twórczości a nie Twojej reklamie. Jeśli chcesz dodać adres do komentarza, zrób to na moim drugim blogu.